niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 12. Koniec.

Jak obiecałam. Rozdział na zakończenie.
Tu dla was ścieżka dźwiękowa do rozdziału:


     Nawiedził go sen. Znowu ten sam. Tydzień jej nie widział i tydzień go prześladuje. Od tygodnia mieszka w Tokio. Chyba nadużywam słowa "tydzień". Wyjechał na dobre z Konohy. Co do snu... Dostawał już od tego migreny i samych złych przeczuć. Przypomniał go sobie:
     Idzie przez cmentarz Konohy widzi grób pod którym kładzie białe... Nieskazitelnie białe róże wśród bukietów tulipanów, chabrów, innych kolorów róż i polnych kwiatów. Uśmiechnął się pod nosem smutno do grobu. Wygląda na świeżo posprzątany. Podnosi oczy na napis i...
     Tu sen zawsze się urywa. Szybko wbiegł pod prysznic i ubrał się pod wpływem impulsu na czarno.
-Itachi. -powiedział do brata. -Muszę szybko wrócić do Konohy. -mruknął poważnie.
-Do niej? Do Hyuugi? -Sasuke przytaknął niepewnie. Brat rzucił mu kluczyki do samochodu, a on jako podziękowanie uśmiechnął się do niego słabo. Wsiadł do czarnego, drapieżnego mercedesa i ruszył w drogę. Jechał szybko, mimo, że lód i szron na drodze. Na szczęście dojechał bezpiecznie. Wstąpił do kwiaciarni Yamanaka. Tam była wręcz grobowa atmosfera. Obsługuje jej matka ubrana na czarno. Wziął bukiet siedmiu nieskazitelnie białych róż.
-Białe jak jej skóra? -spytała Ino wychodząc w czarnej sukni. Nie odezwał się. Matka Yamanaki wydała mu resztę. Wyszedł z kwiaciarni. Jego najgorsze obawy...
-Hinata... -szepnął i prawie pobiegł na cmentarz. Bez zawahania mijał inne groby. Pamiętał drogę ze snu. Ktoś tam stał. Ten ktoś położył bukiet czerwonych róż. Podszedł.
-Przyszedłeś... Byłaby szczęśliwa. -powiedział Naruto. -Akurat w to święto... -blondyn nie odrywał wzroku od nagrobka. Sasuke spojrzał na grób. Napis brzmiał:


Hinata Hyuuga



ur. 27 grudnia 1997 r.
zm. 20 grudnia 2012 r.



"Nigdy nie cofam swoich słów, bo taka jest moja droga życia!"





     Obok widniało śliczne zdjęcie Hyuugi. Spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela.
-Nie chciała ci mówić skoro miałeś wieść nowe życie. Nie chciała ci przeszkadzać... Niszczyć życia. -powiedział i spojrzał na Sasuke. Po jego policzkach spływały gorzkie łzy.
-Kochałeś ją, prawda? -spytał czarnowłosy.
-Tak. -odpowiedział jego najlepszy przyjaciel i sam zaczął cicho łkać. Sasuke kucnął i położył kwiaty. Opuszkami palców dotknął zdjęcia ukochanej. Pogładził ją po policzku.
-Kocham cię. Kocham cię, Hinata. -szepnął niesłyszalnie. -Był pogrzeb? -spytał głośniej, a Naruto przytaknął ruchem głowy. Stali w milczeniu nad grobem ukochanej i spoglądali raz na zdjęcie, raz na napis. Żaden nie mógł w to uwierzyć.

https://www.youtube.com/watch?v=loWXMtjUZWM   -   muzyka do nastroju

     Niedługo później rozstali się. Sasuke wrócił do Tokio, kiedy Itachi zapytał o Hinatę z trzaskiem drzwi zamknął się w pokoju. Jak mógł na to pozwolić?! To jego wina. Myślał. Niedługo później zapadła ciemna, zimna noc. Impulsywnie otworzył okno i odetchnął świeżym powietrzem. Wierzchem dłoni wytarł łzy. Wydawało mu się, że coś jest przy drzwiach. Odwrócił się i spojrzał w tamtą stronę. Poświata? Duch? Przyjrzał się temu zjawisku. To przecież...
-H-Hinata? -spytał niepewnie, a ona wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać. Przytaknęła.
-S-Sasuke? -zapytała również niepewnie. Nie wiedziała, czy ją usłyszy. Wzruszenie wzięło w górę nad Uchihą. Mimo, że widział przez nią drzwi postanowił przynajmniej spróbować ją dotknąć. Pod dłonią poczuł jej zimny jak dzisiejsza noc policzek.
-Hinata... Czuje cię... -powiedział lekko się uśmiechając, a po policzkach spłynęły mu łzy. Nie wiedział czy radości, czy bólu. Złączyli się w najpierw delikatnym, a następnie żarliwym pocałunku. -Wszystkiego najlepszego. -powiedział z bólem, gdy się od siebie oderwali.
-Sasuke... -chciała coś powiedzieć na temat jego życzeń, ale zrezygnowała i jej uśmiech wyrażał podziękowania. -Dziękuję, że przyjechałeś. -powiedziała. Mimo, że dziewczyna była lodowata jej głos był przepełniony ciepłem.
-Wzywałaś mnie. -odpowiedział i uśmiechną się lekko. Kciukiem starł jej pojedynczą łzę, której dziewczyna nie mogła zatrzymać.
-Zaraz zniknę na dobre... -powiedziała i spoważniała, a chłopak zrobił to samo. -...ale będę nad tobą czuwać, Sasuke. -dodała już cieplej. -Zrób dla mnie jedno. -poprosiła. -Nie umieraj szybko. Żyj długo i ułóż je sobie z kimś innym. -chłopak przytaknął. Zaczęła mu znikać w ramionach. Najpierw stała się niematerialna, a później dostrzegł tylko jej słaby uśmiech i nieme "Kocham cię".
-Ja też cię kocham, Hinata. -powiedział i poczuł się... Raźniej? Może. Mógł już spać spokojnie.

A więc zakończenie. Mam nadzieję, że takie wyrwane z wątku może być. Nie chciałam tego kończyć w ten sposób, ale nic innego nie przychodziło mi do głowy. Dziękuję wszystkim czytelnikom za śledzenie mojego pierwszego bloga. Tu jeszcze raz podaję link do następnego... Jeszcze raz dziękuję:

http://utracilam-wszystko-hinata.blogspot.com/

1 komentarz:

  1. Trochę to smutne, że Hinatę uśmierciłaś;( Chlip, chlip. Ale warto było czytać Twój blog i mimo,że to już koniec to bardzo dziękuje;) Cieszę się,że mogłam tu zaglądać i czytać Twoje notki;)

    OdpowiedzUsuń