sobota, 20 października 2012

Rozdział 6

Na początku pozdrawiam wszystkich, którzy są spostrzegawczy i zauważyli, że rozdział 5 "ukrył się" za 4... Na pewno mało osób to zauważyło. Naprawdę szkoda... Teraz jednak zapraszam na następny czyli szósty rozdział...
---------------------------------------
-Pamiętasz mnie jeszcze... -chłopak szczęśliwy pokazał rządek równych i białych zębów.
-Grzechem byłoby nie zapomnieć! Yusuke! -chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej i przytuliłam go. Łzy mimowolnie popłynęły mi ciurkiem.
-Ej... Bekso! -powiedział.
-Zamknij się! Baka! -rzuciłam szczęśliwa przytulając go mocniej. Zaśmiał się. Puściłam go.
-Coś nie tak? -spytał Yusuke. To pytanie nie było skierowane do mnie. Odwróciłam się. Za nami stał Sasuke z grymasem na twarzy. Deidare gdzieś wcięło.
-Taa... Coś jest nie tak... -powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem. -Co jest? -spytał zdziwiony.
-Ty jesteś zazdrosny normalnie. -powiedziałam cicho i śmiałam się. Sasuke zmieszał się.
-Wcale nie! -zaprzeczył i wrócił do poprzedniego stanu.
-Jasne, jasne... -zakpiłam. -Yusuke, do której klasy chodzisz?
-I "b"... -klasnęłam w dłonie.
-To z nami... -chłopak uśmiechnął się. Usłyszałam dzwonek. -Chodźcie chłopaki.
-Pierwszą lekcje mamy z Sasorim... -ja zaczęłam się śmiać.
-Uspokój się... Z resztą rozmawiałaś z blondynem... Dostaniesz "nagrodę"... -powiedział poważnie.
-To nauczyciel... -powiedziałam tym samym tonem co Sasuke.
-Nie obchodzi mnie to...
-Zachowujesz się tak jak Itachi mówił: "Jak opiekunka". -Sasuke spiorunował mnie wzrokiem. W klasie usiadłam w przedostatniej ławce, Sasuke obok mnie, aby kontynuować kłótnie. Obok czarnookiego usiadł Naruto, a obok mnie TenTen (wyrzucając Yusuke z ławki). Sasori się zaśmiał.
-Cicho bądź laleczko... -powiedziałam. -To mój kolega... -dokończyłam z wyrzutem.
-Nie pyskuj! -zaśmiałam się. Klasa dziwnie się na mnie spojrzała.
-Lepiej się uspokój... Będzie cię miał na celowniku... -ostrzegł Kiba. Sasori do mnie podszedł.
-Idziemy grupą jutro na to co wczoraj... Idziesz z nami... -ja nagle miałam na ustach wielki uśmiech.
-Oczywiście! Dziwne, że jeszcze się pytasz! -Sasuke spiorunował mnie wzrokiem.
-TenTen ty też pamiętaj... O 19 pod Icharaku ramen.
-Dziwne, bo Deiduś nic mi jeszcze nie powiedział... -rzuciła brązowowłosa.
-Macie po wczorajszym... -chodziło mu o kaca. -Widać... -zachichotałyśmy. -Czy to nie jest źle?
-Nie no tak tylko. -powiedziała TenTen.
-Sasek... Itachi ma zamiar cię dzisiaj odwiedzić... -oznajmił Sasori i zaczął mówić o regulaminie  Westchnęłam i poczułam jak ktoś zaczął mnie szturchać długopisem w plecy. Odwróciłam się.
-Hinata jak to się stało, że Sasori cie lubi? -spytał Kiba, a ja się uśmiechnęłam.
-Jak ktoś stawia ci kieliszka to znaczy, że cię lubi? -spytałam.
-Tak myślałem, że masz kaca... -zachichotałam razem z TenTen. -Ona też? -kiwnęłam głową potwierdzająco i odwróciłam się w stronę tablicy.
-Hinata... Co w domu? -spytał Sasuke, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Nic... Nie miał prawa nic powiedzieć tylko próbuje mnie przekonać o porzucenie waszego towarzystwa.
-Mówicie o Nejim? -spytał Kiba.
-Nie wtrącaj się... -burknął Sasuke, a Naruto westchnął.
-Nie kłóćcie się. -powiedziałam poirytowana. Chyba byłam smutna... Nie to kac... Położyłam głowę na ławce i spojrzałam na Sasuke. Położył głowę obok mojej i uśmiechnął się chytrze. Zarumieniłam się i gwałtownie podniosłam głowę. Chłopak zaśmiał się i także ją podniósł.
-Czuje się prześladowana... -oznajmiłam.
-Wiem, że nic nie słuchaliście, więc macie tu karteczki z regulaminem... -Sasori rozdał regulaminy i zaraz był dzwonek. Wstałam i Sasuke za mną.
-------------------------------
Już się nie kłóciliśmy. Sakura spiorunowała Hinatę wzrokiem jak szliśmy razem. Granatowłosa najwidoczniej tego nie widziała lub nie chciała tego widzieć  Ja spojrzałem na nią zimno, ona za to wysłała mi jeden ze swoich słodkich uśmieszków. Już od nich zbierało mnie na wymioty.

-Hinata... -zacząłem. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Co jest Sasuke?
-Sasuke-kun! -usłyszałem krzyk podnieconej Sakury. Nie lubię tej dziewczyny.
-Och... Cześć Hinatka... -powiedziała z nienawiścią i tak samo na nią spojrzała.
-Ja idę... Wy sobie porozmawiajcie... -powiedziała poirytowana Hinata i odeszła.
-Sasuke-kun! -landrynka zawiesiła mi się na szyi. Byłem gorzej niż poirytowany. Miałem właśnie powiedzieć coś ważnego Hinacie, a różowa przylazła i już ją... Odstraszyła. Nie dziwię się. Sam bym od niej uciekł... -Może przejdziemy się gdzieś? -spytała.

------------------------------------
-Hinata! -zawołał mnie ktoś. Odwróciłam się. Zobaczyłam za sobą Kibę. Zaczekałam na niego.
Kiedy szliśmy nagle poczułam jak ktoś niby przez przypadek ktoś mnie popchnął. To była Karin. Druga osoba która nie trawi mnie za to, że rozmawiam z Sasuke. Miałam coś z nogą nie mogłam wstać. Kiba zaprowadził mnie do pielęgniarki. Ta zabandażowała mi kostkę.
-Najlepiej, abyś wróciła do domu... -oznajmiła pielęgniarka.
-Mogę ją wziąć... -zaoferował się Kiba.
-Dobrze... Wpiszę wam zwolnienia... Jak się nazywacie?
-Hinata Hyuuga.
-Kiba Inuzuka.
-Ok. Gotowe. Możesz ją zabrać. -powiedziała pielęgniarka, a Kiba wziął mnie na barana.

(Nie mogłam znaleźć innego bardziej pasującego zdjęcia dop. aut.)
-Strasznie lekka jesteś... -powiedział Kiba.
-To był komplement?
-A jak myślisz? -zachichotałam.
-Zawiozę cię samochodem... Zostawię cię w nim tylko później na chwilę wyskoczę po plecaki. -przytaknęłam.
-Wiesz... Aż tak mnie nie boli, żebyś mnie niósł.
-Oj tam, oj tam...
Minęliśmy Sasuke i Sakurę. Myślałam, że czarnooki mu przyłoży. Chyba powstrzymywał się tylko widokiem mojej zabandażowanej kostki i faktem, że Sakura i Karin na nim wiszą.
-Cześć wam... -rzuciłam. Sasuke burką jakieś pożegnanie, a Sakura i Karin żegnały się bardzo entuzjastycznie. Ogarnęła mnie irytacja. Na parkingu stała czarna Toyota Rav 4 (kocham ten samochód dop. aut.). Kiba posadził mnie z przodu na miejsce pasażera. Chłopak odpalił silnik, włączył mi radio i poszedł po plecaki, zaraz przyszedł do mnie Sasuke. Otworzyłam okno.
-Czemu z nim jedziesz?
-Mam skręconą kostkę. Nie mogę chodzić. -powiedziałam niby bardzo zaskoczona jego pytaniem.
-Wiesz o co mi chodzi...
-Ty byłeś z Sakurą i Karin, ja z Kibą... Jakiś problem?
-Tak jest problem... Podobasz się Kibie...
-A ty Sakurze i Karin, nie? Połowa dziewczyn z tej szkoły się w tobie kocha... I co nie panikuje jak z którąś rozmawiasz... -powiedziałam wszystko olewając.
-Czy ty się tak tylko zachowujesz czy na prawdę nie wiesz o co mi chodzi! -nerwy mu puściły.
-Co denerwujesz się, że mam racje? -spytałam także już zła.
-Wychodź z tego auta!
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie...
-A ty na moje odpowiedziałaś? -otworzył drzwi od samochodu.
-Baka, co ty robisz?! -krzyknął Kiba widząc, że Sasuke chce mnie wyjąć.
-Co ci do tego... -burknął i nawet na niego nie spojrzał.
-Sasuke! Puść mnie! -powiedziałam zła.
-To mnie pocałuj... -szepnął tak, abym tylko ja słyszała. Zarumieniłam się.
-Proszę... -dopowiedziałam cicho. -Puść mnie... -na jego twarzy był grymas, ale mnie nie wyją.
Odszedł kawałek do Kiby, który coś do niego powiedział. Nie słyszałam tej rozmowy.
-------------------------------------

-I po co ci to było Uchiha? -powiedział Kiba z satysfakcją.
-Nie odzywaj się, Inuzuka...
-Widzisz... Hinata woli mnie... Widziałem jak na nią patrzysz...
-Całowała cię? -rzuciłem prosto z mostu. Chłopak zacisnął dłoń w pięść. Nie odpowiedział. Uśmiechnąłem się.
-Tak... -powiedział, a mi mina zrzedła.
-W...? -drążyłem. Tym razem już nie odpowiedział wcale tylko ruszył w stronę samochodu.
Ruszyłem wściekły do szkoły. Kiedy był koniec lekcji przed wejściem zobaczyłem Sakurę.
-Cześć Sasuke! -powiedziała różowo-włosa.

-------------------------------------
-Co Hinata? -drążył Kiba. -Proszę...
-Nie... Może jutro... Dzisiaj nie mam czasu nigdzie z tobą wychodzić. -rzuciłam. -Idź już. Chcę zostać sama. -powiedziałam, a zrezygnowany chłopak wyszedł. Pożyczyłam od TenTen książki i przepisałam dzisiejsze lekcje. Gdzieś koło 21 nikomu nic nie mówiąc wyszłam z domu. Chciałam zobaczyć się z Sasuke. Gdzie on mieszka? Postanowiłam wyciągnąć jego adres od Itachiego. Szłam dość wolno, zaszłam jeszcze do sklepu kupić sobie patyczek dango. Skierowałam się do wskazanej przez Itachego klatki i weszłam po schodach. Doszłam tam trochę po jedenastej. Zapukałam i otworzył mi zdziwiony Sasuke. Był bez koszulki. Na co lekko się zarumieniłam i zaczęłam jąkać.
-Cześć... M-mogę we-wejść? -spytałam, a on był trochę zmieszany. Zajrzałam do środka zobaczyłam coś po czym ogarnął mnie gniew, smutek i... żal?

2 komentarze:

  1. Witaj. Ładny rozdział tylko trochę się w nim pogubiłam... Ale mniej więcej wszystko rozumiem. Dialogi strasznie pogmatwane tzn. trzeba myśleć kto co mówi, bo nie podpisujesz wypowiedzi. Ogólnie jestem ciekawa co też Sasek wymyślił. Jeśli zaciągnął Sakure do łóżka to mu chyba przypieprzę...
    Pozdrawiam
    Nee-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Proszę wyłącz kod do komentarzy, bo to naprawdę ludzi wkurza. Sugeruję abyś ustawiła sobie godzinkę.
    Nee-chan

    OdpowiedzUsuń